Dzień Solidarności z Tybetem
31 marca to Dzień Solidarności z Tybetem. Z tej okazji w polskich miastach odbywają się manifestacje, marsze milczenia. Organizuje je głównie Amnesty International, popierają politycy różnego szczebla, różnych opcji, organizacje studenckie i tak dalej. A niektórzy ludzie wywieszają dziś w oknach flagę tybetańską. Flagę, za której samo posiadanie od ponad 50 lat w Tybecie grożą surowe kary, z torturami i chińskiem więzieniem włącznie.
Generalnie rzadko się angażuję w takie akcje, bo wieszanie flag, chodzenie w kółko po Rynku z transparentami i zdzieranie gardła przy wykrzykiwaniu nawet najbardziej szczytnych haseł niewiele da. Niewiele da, jeśli świat nie zmusi Chin do przestrzegania praw człowieka w Tybecie (i w Chinach w ogóle), nakładając embargo ekonomiczne. A to, jak wiadomo, światu się kompletnie nie kalkuluje, dopóki trzy najpopularniejsze słowa na świecie brzmią MADE IN CHINA. Adidas i Coca-Cola są głownymi sponsorami igrzysk olimpijskich, bo to się im po prostu opłaca. Moralność? Etyka? Nie istnieje tam, gdzie wchodzą w grę Naprawdę Duże Pieniądze.
Miałem okazję osobiście poznać wielu Tybetańczyków-uchodźców, będąc rok temu w Dharamsali i MacLeod Ganj, w nepalskim Mustangu na trekkingu czy w innych miejscach, gdzie odnaleźliśmy trochę Tybetu. Wyjątkowo sympatyczni ludzie. Miałem okazję rozmawiać z nimi na temat ich ojczyzny. Ba! W MacLeod Ganj miałem okazję brać udział w demonstracji z okazji 10. marca, w 48. rocznicę antychińskiego powstania w Tybecie. Co prawda głównie w ramach turystycznej ciekawostki, ale zawsze… No, i strasznie smakowała mi tybetańska thugpa i momos (trochę już mniej – słona herbata z masłem z mleka jaka :)).
Dziś więc też wywieszę tybetańską flagę. Symbolicznie.