Przemyślenia w drodze: transport i noclegi
“Weźmy ten, cena jest dobra i względnie czysto. Nie mam już siły szukać.” Tak najczęściej wygląda kompromis w drodze, kiedy szukamy noclegu. Bo nasze wyjazdy, proszę Państwa, to nie all-inclusive. Nikt nie dowozi nas pod drzwi hotelu i nie nosi za nas plecaków. Hotelu? No, właśnie. Raczej hostelu.
Zanim ruszę na całego z zapiskami i przemyśleniami z Sumatry to przemyślenia w drodze.
To miał być jeden wpis, ale z racji obszerności tematyki podzieliłam go na dwie części.
Dziś o spaniu i przemieszczaniu się, na następny raz o jedzeniu i bagażu. I nie, nie dowiecie się o adresach i cenach noclegów czy transportu. Dowiecie się gdzie sypiamy oraz czym jeździmy i dlaczego. I tekst powstał na Sumatrze, zrobiłam tylko niewielka edycje, gdyż pisałam go na telefonie.
Noclegi
Najczęściej wyszukujemy sami, posiłkujemy się przewodnikami lub idziemy gdzieś z polecenia kogoś spotkanego w drodze. Polecenie nie zawsze trafi w nasze gusta. Może sie okazać, że spotkani turyści mają inne poczucie estetyki lub o zgrozo czystości.
My mamy jedną zasadę, która warunkuje, jakie miejsce wybieramy na nocleg. Zależy, ile nocy tam śpimy. Jeśli to miejsce tranzytowe i potrzebujemy tylko wziąć prysznic i przenocować nie szukamy za długo i nie kręcimy nosami. Najczęściej coś blisko dworca autobusowego, stacji kolejowej czy portu. Nie musi mi się podobać i powinno niewiele kosztować. Zdecydowanie fajnie, jeśli jest blisko jakiejś jadłodajni. Czasem mówię na takie miejsca “cela”, bo mają łóżko i okno. Nierzadko zdarza się , że okna brakuje. Jeśli mamy gdzieś zostać dwie, trzy noce, to już szukamy czegoś wygodnego, czystego i z jakąś infrastrukturą typu fotele, krzesła. Wiemy, że wieczorem usiądziemy pogadać, zaplanować następne dni i to jest nam potrzebne. To są małe rzeczy, tworzące wtedy komfort.
Noclegi nurkowe
Kiedy jedziemy na nurki, to wiadomo – minimum pięć nocy zostajemy w jednym miejscu. Dlatego bungalow, bo najczęściej to jest właśnie ten typ noclegu, musi mieć przede wszystkim słodką wodę. Zdarzało się bowiem, że po trzech nurkowaniach w ciągu dni wracaliśmy do hotelu w Dahab i prysznic był w słonawej wodzie. Wiecie, jak się zmywa mydło i szampon w takiej wodzie? Się nie zmywa. :) Dlatego super jest, jak woda jest OK i mamy własny taras. Wystarcza nawet jakiś ogólnodostępny, na którym można usiąść pod wieczór, obgadać nurki i poczytać. Na ten przyklad książki. Wtedy przy domku przydaje się też wieszak na mokre rzeczy, albo sznurki czy miejsce gdzie możemy swój sznurek rozciągnąć. To pozwala nam wysuszyć pianki czy stroje kąpielowe na następny dzień. Dłużej niż pięć dni nie zostawaliśmy w żadnym miejscu. Wyjątkiem było Dahab – dwa tygodnie i tylko raz.
Alternatywne noclegi
Zdarzało się nam też nocować:
- na lotnisku, bo nie było sensu jechać do miasta, bo lot był w godzinach mocno porannych,
- na dworcu z podobnego powodu jak wyżej,
- na tarasie drewnianym restauracji, bo dotarliśmy do miasteczka po 3:00 nad ranem,
- w autobusie, bo jechał 9/12 godzin, a można było spokojnie się przespać,
- zdarzyło się też w ciężarówce przez góry, bo nie było innego transportu tego dnia dalej,
- i na ławce się zdarzyło, bodajże w egipskim rejonie pustyń zachodnich.
Transport
Z transportem sporo zależy od ilości czasu, jaki mamy przeznaczony na dany wyjazd. I oczywiście od możliwości i infrastruktury w kraju do którego jedziemy. Jeśli jedziemy wyłącznie na nurki to wiadomo – osiadamy w jednym miejscu i pozamiatane. Dojeżdżamy do punktu docelowego i stamtąd się raczej nie ruszamy. Najczęściej docieramy tam w najszybszy sposób i fajnie jak niedaleko jest lotnisko. Ewentualnie płyniemy gdzieś łódką albo dojeżdżamy skuterem. Jeśli wyjazd poświęcony jest wyłącznie zwiedzaniu, to wiadomo czas i ilość miejsc do odwiedzenia = sporo przejazdów. A jak mamy dzień transferowy, bo nie da się jakiegoś odcinka przelecieć albo szybko przejechać, to wtedy jest tzw. “kumulacja-kombinacji”. Jak dzisiaj kiedy piszę ten tekst w drodze. Jestem już w 6 środku transportu, zaczęliśmy o 9:00, jest 17:06. Grunt, że dojedziemy do punktu tranzytowego na prom, bo to jeszcze nie koniec docierania na miejsce. Jutro kontynuacja, bo dziś juz nie ma promu, który zabrałby nas na wyspy. Najczęściej korzystamy z transportu lokalnego i publicznego. Na każdej stacji można się dowiedzieć, jak i czym gdzieś dojechać. Prościzna. Z transportem lokalnym plus jest też taki, że często kosztuje niewiele, jedziemy z lokalną ludnością i mamy opiekę kierowcy. Wysadzi nas najlepiej, żeby się przesiąść dalej.
Czasem korzystamy z przejazdów samochodem, albo tzw. shuttle bus, czyli szybki i wygodny transport dla turystów. Szczególnie, używamy jak zależy nam na czasie, albo transportem lokalnym musielibyśmy się na przykład wrócić kawał drogi. Lepiej dopłacić i być szybciej na miejscu. Już to przetestowałam na Bali, że nie zawsze warto się upierać, żeby jechać lokalnym busem. Nieraz się nie opłaca i zajmuje dużo więcej czasu.
Czasem korzystamy z samolotów. W Indonezji jest to całkiem niedrogi sposób przemieszczania się nie tylko na północy Sumatry. Niestety, nie do każdego miejsca możemy dolecieć.
Były też rowery dwa razy: na Jukatanie i w Bagan. Niestety Tomek nie został fanem.:)
A WY z jakich środków transportu korzystacie na miejscu i dlaczego? Macie swoje ulubione?
[Not a valid template]