Plan miesięcznej wyprawy
Trochę ponad tydzień do wyjazdu. Czyli nadszedł wreszcie ten czas, kiedy trzeba w końcu coś konkretnie zaplanować, a nie tylko cieszyć się na samą wyprawę. :) Lonely Planet jak zawsze sprawdził przy tym pracochłonnym zadaniu jako niezłe źródło informacji, lecz tym razem nieocenioną pomocą służyło nam dwoje znajomych, którzy spędzili jakiś czas temu w Indonezji 3 tygodnie. Dzięki!
Lądujemy w stolicy kraju, Jakarcie, z chytrym planem w głowie i w notatkach, żeby w ciągu 30 dni – bo tylko na taki czas władze Indonezji przyznają na lotnisku turystom wizy – przejechać wzdłuż prawie cały kraj. Czy starczy czasu? Wszak Indonezja jest państwem położonym na ponad 17 50o wyspach, z czego tylko 6 000 z nich jest zamieszkanych. Wyspy Indonezji rozciągają się na szerokości ponad 5 000 km wzdłuż równika i na długości 1750 km z południa na północ. Co nam daje powierzchnię prawie 2 mln kilometrów kwadratowych. My chcemy przejechać na wschód z Jakarty na Jawie do Jayapury w Papui – tej części Nowej Gwinei, która należy do Indonezji. Pominiemy tym razem Sumatrę, bo jest nam kompletnie nie po drodze, na północny zachód od trasy naszej podróży. Również nie odwiedzimy Borneo, w swojej indonezyjskiej części zwanego Kalimantan, które jest zbyt na północ.
Na Jawie z pewnością zwiedzimy stolicę, choć podobno nie zrobi wrażenia po tym, jak już się widziało Bangkok, Kuala Lumpur czy Singapur. Zobaczymy. Następnie koleją udamy się do Yogyakarty, punktu wypadowego do dwóch świątyń – buddyjskiej Borobudur i hinduistycznej Prambanan. Potem, wciąż przemieszczając się na wschód, odwiedzimy pełen wulkanów park narodowy Bromo-Tengger-Semeru. W okolicach jest również słynna kopalnia wulkanicznej siarki z kompleksu Ijen.
Z Jawy musimy przeprawić się na archipelag Wysp Sundajskich, odwiedzając kolejno jego główne wyspy – począwszy od zachodu – Bali, Lombok i Flores. Na Bali (oczywiście tylko na chwilę, nie jedziemy tam na miesiąc miodowy!) zatrzymamy się w Kuta, by stamtąd fast boatem dostać się na Gili Meno, najmniejszą z wysepek Gili, za to z największym sanktuarium wszelkich żółwi i żółwików. :) Ewa chciałaby wybrać się na wysepkę leżącą niedaleko Bali, by zobaczyć w okolicy Nusa Lembongang namorzyny oraz specjalne miejsca połowu wodorostów.
Z Gili Meno udamy się na Lombok. Pewnie będzie tam trochę pływania, snorklowania i nurkowania. Z całą pewnością mnóstwo owoców morza – na śniadanie, obiad i kolację. Jak w raju! Powiedzmy, że w przerwie zobaczymy jakiś wodospad w lesie tropikalnym.
Wreszcie Flores. Tam, z bazy wypadowej w Labuan Bajo, odwiedzimy wygasły wulkan Kelimutu z jego trzema zmieniającymi kolor – w zależności od pory roku – jeziorami wulkanicznymi. Z tegoż samego Labuan Bajo udamy się na… Nieee, wcale nie na Komodo, przereklamowane i oblegane przez turystów, gdzie nie uświadczysz już warana. Udamy się na Rinca, mniej uczęszczaną wyspę, gdzie jeszcze łatwo o zobaczenie “smoka z Komodo”.
Co dalej? To już trochę będzie zależało od czasu i fantazji. Może Sulawesi (dawniej Celebes)? Raczej nie Timor Wschodni. Może parę dni na jakiejś wyspie wyjętej z planu “Zaginionych”? Się zobaczy. Plan, wbrew pozorom, jest ambitny, nawet jak na całe 30 dni. Zobaczymy zresztą, co powiedzą napotkani po drodze backpackersi.
Czy uda nam się dotrzeć aż do Papui? Im więcej czytam o Indonezji, tym bardziej jestem sceptyczny… Jeśli tak – co samo w sobie uznam za nieziemskie osiągnięcie – to z pewnością odwiedzimy dolinę Baliem w ramach krótkiego trekkingu.
Pozdrawiam,
Ewa Barczyk
—
Ancla Consulting Sp. z o.o.
tel./fax: +48 12 276 86 61
Skype: ancla.consulting
website: www.ancla.pl
piątek, 30. marca 2012
Życzę udanego wyjazdu! I czekam na zdjęcia i relację :)
piątek, 30. marca 2012
Plan świetny, powodzenia :)
Ja też czekam na posty z podróży
niedziela, 1. kwietnia 2012
Dziękujemy za ciepłe słowa i życzenia!:D