Daliśmy się dziś uwieść
Być na Bali i nie zobaczyć tutejszego przedstawienia tanecznego, choćby w jednym jego wydaniu, to się nie godzi. Zatem po zameldowaniu się w dość przyjemnym miejscu, zorientowaniu się, co i kiedy jest przedstawiane – udaliśmy się wieczorem zobaczyć Legong dance.
W przewodniku przeczytałam, że muzyka, taniec i dramat, są ze sobą ściśle powiązane, właśnie tutaj, na Bali. I to wszystko można zobaczyć wybierając się na takie jedno przedstawienie. Ponoć zostały one stworzone z myślą o bogach, aby im właśnie poprzez taki zdobny w iście królewskim stylu taniec, sprawić przyjemność. Jest to kolejny dowód na to, jak życie codzienne splata się z życiem religijnym. Choć z powodu napływu turystów wprowadzono wstępy płatne na te widowiska, po dzisiejszym wieczorze stwierdzam, że nikogo to nie zniechęciło. I nie dziwię się, bo ja jestem zachwycona.
Trzeba powiedzieć, że Legong to taniec specyficzny, wykonywany głównie przez kobiety. Są postaci męskie, jak wojownik czy starzec – akurat dziś odgrywał je mężczyzna, ale czytałam, że zdarza się iż zastępuje go żeński odpowiednik.
Generalnie w tańcu balijskim nie ma kontaktu fizycznego, każda osoba na scenie porusza się niezależnie, ale nie znaczy to, że ruchy, które oglądamy nie mają znaczenia. Otóż, każdy gest nadgarstkiem, dłonią czy palcami jest bardzo ważny i ma ogromne znaczenie.
Rodzaje balijskich tańców są trzy:
1. Kecak, który jest o tyle niezwykły, że nie akompaniuje tam zespół gamelan, ale męski chór, który stanowi muzyczne tło przedstawienia. Kecak to opowieści z Ramayany, głównie wyprawa Księcia Ramy w celu uratowania żony Sity z rąk Rawany. Całość widowiska to tańczący wkoło mężczyźni, którzy ruchami i sposobem śpiewania doprowadzają się do transu, który pozwala im chodzić po rozżarzonych węglach. Na to widowisko wybieramy sie jutro.
2. Barong i Rangda to z kolei sztuka grana przez dwóch mężczyzn wcielających się w rolę pół-lwa i pół-psa, której to przeciwnikiem jest randga, czyli wiedźma. To walka Dobra ze Złem, gdzie Zło uosabia właśnie wiedźma. Przedstawienie ma swój kulminacyjny punkt podczas walki, w której dużą rolę odgrywa kris – tradycyjny sztylet indonezyjski. Zakończenie, jak możecie się domyślać jest równie tradycyjne: skoro to walka Dobra ze Złem to wygrywa Dobro. :)
3. Legong to ponoć najbardziej interesujący i pełen gracji z tańców balijskich. To właśnie ten typ mieliśmy okazję dziś zobaczyć. Ma wiele form, ale główną jest legong kraton, czyli taniec pałacowy. I dziś właśnie widzieliśmy go w pałacu w Ubud, który to pałac nadal jest zamieszkany przez rodzinę królewską udostępniającą pewne części swojego domostwa do zwiedzania. Wracając do tańca, tancerki mają przepiękne, bogato zdobione, złotawe stroje, bardzo mocny makijaż i piękne kwiaty we włosach, łącznie z ozdobami, które poruszają się wraz z ich ruchami głową. Swoją drogą, zastanawiam się, jak one oddychają w tych strojach, bo są naprawdę ściśnięte tymi pasami i sarongami.
Dzisiejsze przedstwienie miało trochę inną fabułę niż ta tradycyjna. Myślę, że w tym godzinnym fragmencie mogliśmy zobaczyć namiastkę właśnie tych różnych tradycji w tańcu. Było bowiem błogosławieństwo kwiatami, składanie darów. Był także taniec wojownika i spory fragment tego klasycznego legong keraton.
Obejrzeliśmy również taniec pokazujący zmiany nastrojów młodzieży balijskiej (takie szaleństwo hormonów w wydaniu balijskim ;)) i bumblebee, balijskie love story. Na koniec pojawił się topeng tua, tancerz w masce, który wykonał coś w stylu monodramy, aczkolwiek moim zdaniem najmizerniej, biorąc pod uwagę powyższe występy.
Po powrocie obiecuje galerię ze zdjęciami. Póki co, warunki pozwalają nam uraczyć Was filmem. Zapraszam na nasz kanał YouTube, gdzie wkrótce pojawi się ten film.
środa, 18. kwietnia 2012
A mnie Pani tez uwiodła tym wspaniałym opisem tańców..lekkim piórem pozdrawiam ciepło:)
środa, 18. kwietnia 2012
Bardzo mi miło i ciesze się, że opis sie podoba. Myślę, że kiedy dorzucę zdjęcia uzupełnią one powyższy opis. Pozdrawiam serdecznie!:)