“What happens in Vegas, stays in Vegas”
To cytat z głupkowatego filmu. Wypowiadany głównie przez uczestników wieczorów panieńskich lub kawalerskich. Nie przypuszczałam, że jednym z punktów bazowych tej wycieczki będzie to miejsce grzechu i rozpusty.;) Było to niejaka niespodzianka. O ile z początku niezbyt mi się podobała, w trakcie zbliżania się do owego miejsca, dość mocno intrygowała. W końcu miałam okazję zobaczyć to na własne oczy!
Przyznam , że jest co oglądać, z przeżyciami gorzej. Choć przegrywanie znacznych sum w kasynie do takowych należy.:)
Myślę, że Las Vegas mogło przytrafić się tylko w Ameryce. Tylko mieszkańcy tego kraju są w stanie z takim rozmachem na pustyni stworzyć miejsce z klimatem pochodzącym z przeróżnych zakątków świata: Paryża, Londynu, Nowego Jorku czy Wenecji. Tylko tutaj, jednego dnia można zobaczyć:Wieżę Eiffela, Statuę Wolności, Łuk Tryumfalny czy piramidy rodem z Luxoru. Takie kiczowate połączenie stylów, miejsc i zabytków na powierzchni340 km kwadratowych. Masa hoteli, mnóstwo rozrywek oferowanych turystom, by zatrzymać ich na jak najdłużej: fontanny przed hotelem Belaggio były najbardziej zjawiskowe, a Rollercoaster w kolejnym, pozwalał podtrzymać adrenalinę na odpowiednio wysokim poziomie.
Sin city żyje nocą. Naprawdę wiele traci w ciągu dnia i nie mówię tu wyłącznie o turystach, których praktycznie nie widać.:) W końcu noce w kasynach kiedyś trzeba odespać. Przyznam, że czułam się dość onieśmielona wchodząc do jednego z nich. Jako, że do wielkich zapaleńców pokerowych nie należałam, przegrałam swoje, a resztę, która została, bo w kartach szczęścia jednak nie miałam, postanowiłam wydać ku czci Bakchusa.:) Ten dzień był bardzo długi, a noc jeszcze dłuższa. Wrażenie pozostało, wspomnienia też. Nie jest to miejsce do którego wracam myślami, ale warto było zobaczyć takie centrum rozrywki.:)
Las Vegas ? miasto hazardów.
To najbardziej dynamiczne i najbardziej zadziwiające miasto na świecie. W ciągu zaledwie stu lat pustkowie przerodziło się w metropolię: mieszka tu ponad milion ludzi, a przybysze mają do dyspozycji m.in. czternaście z piętnastu największych hoteli świata. Mieszczące się w nich ekstrawaganckie, wystawne kasyna co roku ściągają 30 milionów spragnionych emocji graczy. Miasto kwitnie od lat 50. XX w., ale nie spoczywa na laurach i ulega ciągłym przeobrażeniom: na miejscu wspaniałych budowli powstają jeszcze bardziej wymyślne konstrukcje, a wszystko uzależnione jest od aktualnie panującej mody. I właśnie żurawie budowlane są obecne w zasadzie w każdym zakątku miasta. Odnosi się wrażenie, że miasto dopiero powstaje, jest w budowie.
Kilka lat temu, gdy szukano natchnienia w świecie baśni, wzdłuż legendarnego Strip powstały egipskie piramidy i zamki niby z czasów króla Artura. Dziś już to nie wystarcza. Prace projektantów cechuje znacznie większy rozmach ? wznosi się miniatury całych miast, do tej pory doczekano się Nowego Jorku, Paryża, Monte Carlo i Wenecji.
To zdecydowanie miasto dla dorosłych. W tłumie, kłębiącym się pośród walczących piratów i wybuchających wulkanów przy Strip ciężko zobaczyć dzieci. Las Vegas nie jest już tak tanie, jak kilkanaście lat temu. Można tu wprawdzie znaleźć porządne, niedrogie pokoje i niezłe jedzenie za grosze, jednak właściciele kasyn doszli w końcu do wniosku, że bogaci klienci, wydający co noc setki dolarów na hazard, mogą też słono zapłacić za posiłki w luksusowych restauracjach i pokoje w najlepszych hotelach.
Pierwotnie nazwa Las Vegas (hiszp. łąki) odnosiła się do kilku naturalnych źródeł stanowiących dogodny przystanek na trasie Old Spanish Trail, wiodącej z Salt Lake City do Los Angeles. W 1900 r. dolinę zamieszkiwało zaledwie 30 osób. Sytuacja uległa gwałtownej zmianie 5 lat później wraz z oddaniem do użytku nieczynnej obecnie linii kolejowej Salt Lake City?LosAngeles.
Mało kto pamięta, że Nevada była pierwszym stanem, w którym zakazano uprawiania gier hazardowych (w 1909 r.). Jednak w roku 1931 zakaz ów został zniesiony i do Vegas zaczęły ściągać tłumy żądnych emocji robotników pracujących przy budowie pobliskiej zapory Hoovera. Ponieważ zapora dostarczała ogromnych ilości taniej energii elektrycznej oraz wody, rodzące się miasteczko uzyskało spore dotacje od rządu federalnego.
Na początku lat 40. zaczęły powstawać hotele-kasyna, takie jak 65-pokojowy El Rancho czy otwarty w w grudniu 1946 r. przy Strip Flamingo, własność gangstera Bugsy?ego Siegela. Budowa tego ostatniego kosztowała 7 mln dolarów. W latach 50. miasto weszło w okres świetnej koniunktury.
Początkiem końca panoszenia się w mieście gangsterów był rok 1966, kiedy potentat lotniczy Howard Hughes sprzedał TWA za 500 mln dolarów i wprowadził się do Desert Inn. Ponieważ właściciele hotelu ciągle wytykali mu skąpstwo, Hughes najzwyczajniej wykupił Desert Inn, zachęcając tym samym innych przedsiębiorców do pójścia za swoim przykładem. Pozycja Las Vegas jako największej na świecie potęgi hazardu wydaje się niezagrożona, nawet ze strony licznie powstających na terenie kraju kasyn. Eksperci od promocji miasta, podkreślając, że tylko 15% Amerykanów widziało Las Vegas, mają nadzieję, że cała reszta zjawi się lada dzień (oczywiście z wypchanymi portfelami).