Tropami krucjat
Sredniowiecze. Saraceni i Krzyzowcy; Krolestwo Jerozolimskie i imperium abbasydzkie; Templariusze i Asasyni; Gotfryd de Bouillon i Salah ad-Din. To wlasnie na tych terenach do dzis moza poczuc duchy wypraw krzyzowych sprzed prawie tysiaca lat.
Wspominalem juz chyba kiedys o Keraku, najwiekszym w Jordanii zamku z okresu krucjat. To tam sadystyczny Reynold de Chatillon torturowal swoich muzulmanskich jencow, by potem dla czystej przyjemnosci zrzucic ich w prawie polkilometrowa przepascz murow zamku. Byl w swoim okrucienstwie na tyle pomyslowy, ze kazal nakladac wiezniom na glowy specjalne klatki z drewna, by przypadkiem nie stracili przytomnosci podczas lotu w dol i dokladnie poczuli swoj upadek z tej wysokosci. To ten zamek Saladyn oblegal przez cztery lata, by wreszcie go zdobyc. W czasie tego oblezenia, ow sultan, pozniejszy zalozyciel dynastii Ajubbidow – o ktorego prawosci i poczuciu honoru juz za jego zycia krazyly legendy – zakazal swoim wojskom ostrzeliwac ten fragment zamku, w ktorym wlasnie odbywalo sie wesele jednego z Krzyzowcow.
Dzis odwiedzilismy Crac de Chevaliers, zamek w zachodniej czesci Syrii, siedzibe zakonu Joannitow. Byla to jedyna nigdy nie zdobyta twierdza Krzyzowcow. Zaloga – zredukowana pod koniec XIII wieku z 2000 do 200 osob, majaca jednakze zapasy na ponad piec lat oblezenia – wynegocjowala sobie z muzulmanami swobodne przejscie do Trypolisui poddala twierdze…
Zupelnym przypadkiem odwiedzilismy rowniez Qal’at (po arabsku: zamek) Musyaf, jedna z dwoch na swiecie siedzibe Asasynow. Druga jest w Iranie, miejscu zalozenia tej sekta religijnej w ramach islamu. Asasyni byli jakby pierwowzorem dzisiejszych jihaddystow. Ich nazwa (z arabskiego al-hasziszijjin, czyli “zjadacze haszyszu”) wziela sie stad, ze zamachowcy odurzali sie narkotykami. Specjalizowali sie w zabojstwach politycznych, a o ich wyczynach i sprawnosci w rzemiosle skrytobojczym krazyly wsrod Krzyzowcow mrozace krew w zylach opowiesci… Samo zreszta slowo asasyn oznacza w wielu jezykach europejskich wlasnie zabojce.
Asasyni byli tajna bronia Arabow w okresie krucjat, zapewne o znaczeniu taktycznym. To ich dzialaniu przypisuje sie smierc Konrada de Montferrat, doslownie kilka dni przed jego koronacja na krola jerozolimskiego… W tym czasie ich treningiem oraz przydzialem zadan zajmowal sie Rashid ad-Din Sinan, zwany tez “Starcem z Gor”. Ot, taka sobie sredniowieczna wersja Osamy ibn-Ladena. Tytul ten – Shah al-Dzabal – przyslugiwal wlasciwie kazdemu przywodcy sekty, ale to imie Sinana jest bezposrednio kojarzone ze “Starcem z Gor” i wlasnie ono budzilo najwiekszy postrach wsrod europejskiego rycerstwa na Bliskim Wschodzie. Co wazniejsze, Sinan rezydowal na terenie dzisiejszej Syrii. Najprawdopodobniej wlasnie w Musyaf…
O krucjatach moglbym pisac jeszcze dlugo, ale czas odpoczac pzred kolejna porcja wrazen. Jutro zwiedzamy Hame i norie – ogromne kola przetaczajace wode na syryjskie pola wprost z rzeki Orontes; architektoniczne arcydziela, ktore nie maja odpowiednikow nigdzie na swiecie.
Ale to jeszcze nie koniec notki. Przed Wami kolejna porcja “Przeblyskow geniuszu”:
Piatek. Dzien, ktory jest wg islamu tym, czym wg chrzescijan niedziela.
Ewa: Widziales to Family Center? Tam jest tyle samochodow zaparkowanych. Widac muslimi swoje swieta tez spedzaja w supermarketach!
Tomek: OK, tylko ze to Family Center to jest salon samochodowy...
—
Syryjczycy maja fiola na punkcie sprawdzania paszportow. Normalnie, przyjezdzasz w jakims miescie pociagiem na stacje – wojskowi sprawdzaja Ci paszport. Wyjezdzasz autobusem – sprawdzaja Ci paszport. Chcesz wziac local busa pomiedzy dwoma miescinami czwartej kategorii – sprawdzja Ci paszport… Zeby bylo smieszniej, ciagle pytaja o imiona rodzicow, ktorych to imion w paszporcie oczywiscie nie ma. Oboje nas trafia juz jasny szlag, bo ilez mozna w kolko powtarzac gosciom to samo? Wiec zeby troche urozmaicic (sobie i im) to sprawdzanie, nasi Rodzice otrzymali do tej pory nastepujace imiona:
– mamy: Grazyna, Bozena, Katarzyna, Zdzislawa, Pozyczka (tak, takie tez!)…
– ojcowie: Przemyslaw, Grzegorz, Szczepan, Krzysztof, Bozydar, Andrzej…
Jestesmy kreatywni, ale powoli zaczyna nam brakowac imion – zwlaszcza zenskich – z “sz”, “cz” i “rz”. Any help? :)
Zastanawiam sie tylko, czy obudze sie ktoregos ranka i zobacze nad lozkiem kilku smutnych panow z syryjskiego kontrwywiadu. No, bo w koncu ktos sie polapie, ze z miasta wlasnie wyjezdza osoba (na tym samym paszporcie), ktora dwa dni wczesniej miala zupelnie innych rodzicow! Znajac Arabow, troche to potrwa, ale mimo wszystko… Ach, ten dreszczyk emocji! :D
niedziela, 3. stycznia 2010
tak całkiem nie do notki ale chciałam się pochwalić, ze RR żyje, ma się dobrze i z czego jestem najbardziej dumna przeżył zmianę wody! ;)
jejku jak ja Wam strasznie tego wyjazdu zazdroszczę szczególnie kiedy myślę o wyjściu na pole gdzie pada śnieg :(
poniedziałek, 4. stycznia 2010
Czy ten krajobraz wokol zamkow wyglada jak na “Kingdom of Heaven” z Orlando Bloom ??
Pozdro z Bangkoku :)
wtorek, 12. stycznia 2010
Hej! A ja chyba nie widziałem tego “Kingdom of Heaven”. To nie mam porównania. Ale skoro już piszę komentarz, to chciałem dodać trzy ciekawostki:
1) Reynold de Chatillon z Keraku był jedynym rycerzem-Krzyżowcem, który został po pojmaniu stracony na rozkaz Saladyna; właśnie za swoje okrucieństwo…
2) Qal’at Musyaf jest przedstawiony w grze komputerowej “Assassin’s Creed”
3) to Krzyżowcy przywieźli z Bliskiego Wschodu róże do Europy; konkretnie niejaki Robert de Brie, konkretnie z Persji